Przeczytałem dopiero temacik....
I tak się zastanawiam...
Może paru słów o "moim" doświadczeniu. Czasy początku studiów, po kolei wszyscy mają już prawko ale nie auta. Mam kolegów, którym rodzice dawali auto chętnie ale i takich co mogli ich tylko odwozić do znajomych o wtedy od święta skoczyć na miasto.
Jakie rezultaty? Nie Ci wariaci mieli kolizje a ci spokojni nie. Rozwalali auta Ci którzy dostawali je sporadycznie. W tym kumpel, który dostawał W124 E220 sporadycznie. Odwoził mnie do domu, zakuwaliśmy na egzamin. Dojechałem do domu 2h później bo skasowaliśmy latarnie... Sporadycznie jeździł to chciał przyszaleć. I to nie jeden taki przypadek. Kolejny kumpel to samo... i w wieku 24lat dostał służbówkę, którą rozbił.. w pierwszej delegacji...
Wiek tu za przeproszeniem gówno zmieni. 21lat to typowy studencki wiek, wiek szaleństwa i robienia głupot.
Ja brałem auto od ojca kiedy chciałem - na działce, jeździłem po Józefowie sam, uczyłem się opanowania auta. Po zrobieniu prawka dostawałem auto od Taty dość często...
Największe problemu to wg. mnie:
-to że na kursie uczą jak zdać a nie jak jeździć. Paulina uczyła się na kursie (poszło prawie na noże jak raz ją ucyzłem). Odebrała prawko, dałem kluczyki od e34 i mowię: Jedź. Odjechała z Urzędu BMW. Włos mi się jeżył na głowie... Na kursie uczyli żeby zakręty brać na sprzęgle i w ogóle żeby ciągle je wciskać...

do śiwateł dojeżdżać na sprzęgle,nie hamować biegami, stać na jedynce całe czerwon

że nie wolno jeździć po przystankach - nawet jak przystankiem jest rozbiegówka
-to że pa jakimś czasie prawie KAŻDY poczuje się pewnie i... wtedy... rozwali auto. Przykładów mam wiele. Począwszy ode mnie (skasowałem E23) , córki wujków, Szklarza
![Kwadratowy :]](./images/smilies/splash.gif)
, kumpla z liceum, kumpla od tej służbówki, drugiego kumpla z liceum...
Ja Paulinie powtarzam, sprowadzając ją brtualnie do rzeczywistości, mówiąc że dobrze nie jeździ. BO NIE MOŻE JEŹDZIĆ DOBRZE MAJĄC PRAWKO OD 5 MIESIĘCY. Radzi sobie dobrze, ale choćby prowadziła IDEALNIE (niewiele jej do tego brakuje) to ma ZEROWE doświadczenie. Po 2 latach można mieć jakieś doświadczenie. Po 5 można mieć niezłe doświadczenie. ale nie po 5 miesiącach.
Najlepiej prowadzący kierowca nie wie co na niego czyha za rogiem, bo nie może tego przewidzieć. Ja staram się ją uwrażliwić na pewne rzeczy. Powtarzam ze KAŻDY może nagle zjechać, nagle zahamować, pieszy może Ci spojrzeć w oczy i wyjść pod koła. I milion innych "przypadków" Mi np. przy 150km/h na autostradzie w czechach strzeliła pzednia lewa opona... Można mieć 40lat i zrobić prawko i tego nie przewidzieć...
Najważniejsze wg. mnie to obowiązek jazdy z drugą osobą, to wg.mnie daje najwięcej. Przykład źle nauczonej Pauliny. Jeździła by sama i by to pogłębiła. Wiecie że na kursie nie nauczyli jej parkować tyłem?
Apropos Stanów. Tam nie ma kursów na prawko. Zdajesz własnym autem
