ironman napisał(a):
qqiz, może trzeba było zostać lekarzem skoro jesteś takim znawcą tematu ?
Nie masz pojęcia jak wygląda odpowiedzialność lekarza, nigdy nie stałeś chociażby za stołem operacyjnym.
Chyba zupełnie mnie nie zrozumiałeś. Przepraszam jeśli wyraziłem się mało precyzyjnie.
Nie twierdziłem, że na lekarzu nie spoczywa odpowiedzialność.
Stwierdziłem tylko, że równie łatwo przez niedopatrzenie zabić może kierowca autobusu, dróżnik na przejeździe kolejowym czy budowlaniec na rusztowaniu.
To, że na lekarzu spoczywa odpowiedzialność, nie znaczy, że należy mu dać prawo decydowania o dopuszczaniu konkurencji.
No i powiedz mi w czym tkwi różnica w pomyłce chirurga a mechanika, który np. zapomni odpowietrzyć hamulce.
Skutek i tu i tu może być tragiczny.
Różnica dziś jest taka, że taki mechanik najprawdopodobniej pójdzie siedzieć, a lekarza jakiś branżowy sąd ukarze naganą.
ironman napisał(a):
"U lekarza płacisz za wizytę, niezależnie czy Cię wyleczy. "
Po za tym większość nie rozumie że lekarz leczy ludzi a to nie znaczy że wyleczy. Niestety ludzki organizm to nie maszyna i nie zawsze funkcjonuje tak jak sobie tego życzymy. To nie auto ze można to i tamto zmienić i będzie działać.
Wyobraź sobie, że jedziesz do mechanika. Na wjeździe wita Cię jego pomocnik i kasuje 100zl dając termin wizyty. Przyjeżdżasz w umówionym terminie i czekasz w kolejce wraz z innymi właścicielami aut.
W końcu wjeżdzasz na warsztat. Pan mechanik pyta:
"co się popsuło"?
Więc mówisz, że w sumie to coś stuka i słabo hamuje. Wtedy pan mechanik zastanawia się, zagląda, ogląda i wysyła Cię do sklepu żebys kupil klocki hamulcowe, które następnie montuje w Twoim aucie.
Żegna się z Tobą męskim uściskiem dłoni i na odchodne dodaje:
"jeśli to nie pomoże, to przyjedź znowu"
Wyjeżdzasz i hamuje lepiej, ale nadal stuka. Powtarzasz procedurę, płacisz z góry za wizytę i liczysz, że tym razem pan mechanik dobrze zdiagnozuje awarię.
Wiem dobrze, że naprawdę się tak zdarza.
Są też jednak normalne warsztaty, gdzie z góry wiesz ile i za co trzeba będzie zapłacić.
Jeśli naprawa się nie powiedzie, nie płaci się za nią.
U lekarza płacisz niezależnie od wyniku. Ba, nie wiesz nawet czy się uczciwie nad Toba zastanowi. Kasa już wpłynęła, więc jaki ma interes żeby Ci pomóc? Racjonalnie kombinując to nawet bardziej mu się opłaca nie pomóc, bo wtedy spora szansa, że przyjdziesz znowu, bo konkurencja jest słaba i masz niewielki wybór.
Gwarantuję Ci, że gdyby dostęp do zawodu był otwarty i istniała realna konkurencja, to lekarzom opłacałoby się lepiej zająć klientem, ustalić honorarium wcześniej i skasować je jedynie w przypadku pomyślnego finału kuracji.
A że organizm to nie maszyna? No nie maszyna. Pies też nie maszyna
A jak chcesz zoperować psa, to weterynarz powie ci zawczasu jaka jest szansa na powodzenie i ile będzie kosztowała jak się uda, ile jak się nie uda. Moja ciotka usłyszała: szanse powodzenia są 10%, koszt jest 1000zł, jak się nie uda to 100zł.
Proste i uczciwe. Czemu lekarz tak nie może?
Bo jest świętą krową, pozbawioną konkurencji
ironman napisał(a):
Zgodzę się z tym że powinno być łatwiej o specjalizacje. Że trzeba je przyznawać za wyniki a nie za koneksje.
No i w ten sposób przyznajesz mi rację. W moim modelu wolnej konkurencji, o wszystkim decyduje fachowość, bo to konsument wybiera komu powierzyć swoje zdrowie. Jak ktoś jest dobry to sie utrzyma i będzie ludzi leczył.
Jak ktoś nie zdobędzie zaufania, to nie będzie miał klientów i zacznie robić co innego