Witam, mam taki problem, kilka dni temu zamontowałem do mojej E46 ringi ccfl, do tej pory wszystko fajnie-ok, a dzisiaj przejechałem się w dzień po mieście dosłownie 15 minut po dużych kałużach, aż kierownice wyrywało z rąk, byłą dość mocna ulewa, wróciłem do domu i za jakieś 4h wyjechałem ponownie, postałem chwile na wyłączonym silniku, za 10m odpalam a tu zonk, silnik nie kręci słychać tylko takie "pyk pyk pyk" podłączyłem pod klemy do kolegi, odpalił, na uruchomionym silniku i na zgaszonych światłach co jakieś 20 sekund migają ringi co to może być za przyczyna? Dodam, że po powrocie do domu, zgasiłem silnik odpalam za 15m tak na próbę czy zapali i znów zonk "pyk pyk pyk" odłączyłem więc ringi od zasilania i też nie chce odpalić, podłączyłem znów pod klemy i tu tym razem nie od razu ale po chwili odpalił, na moim akumulatorze jest taki jakiś miernik i wskazuje na to, że akumulator jest w świetnej kondycji, piszę że "OK" czyli prawdopodobnie nie jest to wina akumulatora, tylko diabeł siedzi gdzie indziej, być może woda gdzieś się dostała gdzie nie trzeba i robi jakieś zwarcie, tak jak wcześniej napisałem jeździłem po kałużach może to to jak myślicie? Czekam na porady i wasze sugestie
