theDAMIstrzu napisał(a):
W zasadzie źle.

A kolega qqiz wytłumaczył słowo "bynajmniej" jako "bynajmniej nie".
Drugi raz przepraszam za nic nie wnoszący do tematu post

.
Zajrzyj proszę do słownika. Słowo "bynajmniej" stosuje się po prostu najczęściej w połączeniu z partykuła "nie". Znaczy jednak ono wciąż to samo, czyli mniej więcej tyle, co "w żadnym razie". Można też bez "nie".
- Ukradłeś 100 milionów?
- Bynajmniej!
Weź pod uwagę, iż zwrot "bynajmniej, nie zjadłem" oznacza zupełnie co innego niż "nie bynajmniej", ale to już tak zupełnie abstrahując od zręczności takowego połączenia.
Kyokushin napisał(a):
Może trochę uścislę

Pisząc, że nie zastanawiam się nad tym, miałem na myśli że płacąc jakieś ustalone przez jakieś prawo podatki mam prawo wierzyć, że idą one na dobre cele.
Masz prawo w to wierzyć, ale jest to wiara naiwna i przecząca zdrowemu rozsądkowi.
Codziennie masz sto dowodów na marnotrawienie i głupie wydawanie publicznej kasy.
Niczego dobrego nie przynosi ślepa wiara w cuda i bezmyślne podporządkowywanie, często głupiemu, prawu.
Służy to jedynie powielaniu się głupiego prawa i rozrastaniu durnej, pewnej siebie, a nikomu nie potrzebnej administracji.
Kyokushin napisał(a):
Idąc drogą demokracji, nie oszukuję i robię to w dobrej wierze, tak jak w dobrej wierze mam prawo wierzyć że działa prawo.
Idąc tym tokiem, mogę przyjąć, że jeżeli postąpię inaczej, czyli oszukam, wygeneruję coś przeciw prawu które z natury ma służyć dobru.
Idąc dalej, jeżeli ja przy okienku zaniżę kwotę, urzędnik - pomyśli - on zaniża, przeciez ja to wiem, cwaniak, to może w takim razie ja wezmę jutro 100 w łapę.
Tym samym swoim uczynkiem wygeneruję kolejne zło.
Natomiast postepując zgodnie, nie generuję tego. Być może, urzędnik powie - o - płaci poprawną kwotę, to ja nie wezmę stóki w łapę, co mi tam, niech stracę, on tez zapłacił więcej a mógł zaniżyć jak robi niestety większośc.
Nie wiem już, czy żartujesz, czy na serio
Jak miałem 10 lat myślałem podobnie, jak miałem 18 pewnie jeszcze też się łudziłem.
Nie widzisz naprawdę jak to działa w praktyce?
Przykład urzędu jest na miejscu.
Jest 1. maja 2004 roku, podjeżdżam na granicę autem na zagranicznych blachach.
Uczciwie deklaruję, że to moje auto.
Celnicy nie chcą mnie wpuścić!!!
Mówię im w końcu: "Panowie, ku**a bez jaj, co robią tu te flagi UE?"
Odsyłają mnie do przełożonego i zatrzymują auto.
Po dłuższej dyskusji i kilku telefonach Pan celnik stwierdza:
"Tak być nie powinno, tak być nie może, ale niestety jestem bezradny i muszę Pana wpuścić do kraju z tym autem. Gdyby to ode mnie zależało, to by Pan nie wjechał"
Spoko, nadal jestem uczciwy.
Idę do urzędu opłacić akcyzę. Deklaruję uczciwie kwotę zakupu.
I co?
Jestem nazwany oszustem kombinatorem, dodatkowo celnicy grożą mi tym i owym.
Nadal jestem uczciwy.
Idę do skarbowego, wiem że teraz już nie muszę płacić VAT.
Okazuje się, jednak że muszę zapłacić 150 zeta za zaświadczenie mówiące, że nie muszę płacić tego VATu.
Widać zapis w ustawie nie wystarcza:/
Idę do wydziału komunikacji szczęśliwy, że wreszcie zarejestruję sobie auto.
I co?
Wszystko uczciwie popłacone, więc wierzę święcie w dobrą wolę i uśmiech urzędnika.
Co się okazuje.
Nie zarejestrują mi auta, bo nie wierzą, że naprawdę będzie można to zrobić.
Przepis jest, ale minister w gazecie powiedział, że nie tak łatwo i coś wykombinują żeby falę importu zatrzymać.
Kolejne pisma bez odpowiedzi. W końcu po ponad miesiącu dostaję tablice.
Piszesz kolego wielkie
bullshity!
Przez całą moją przygodę z importem aut, widziałem wyraźnie, że najlepiej mają cwani Panowie zaniżający kwoty i dzielący się czasem z celnikiem.
Ja byłem wciąż straszony, odsyłany i brnąłem w kolejne procesy. Nie mówiąc już o 10 krotnie większej daninie płaconej państwu.
Efekt?Oczywiście rację miałem, ale wygranie procesów zajęło mi 4 lata.
Odzyskana przeze mnie kasa nawet w połowie nie zaspokoi moich nerwów, stresu i kłopotów związanych z byciem uczciwym.
Wniosek?To g**no prawda, że warto być uczciwym. Rozejrzyj się dookoła, a zobaczysz, że to Ci bardziej uczciwi są kopani w tyłek.
To uczciwi się przejmują, stresują i mają kłopoty.
Cwaniaki i kombinatorzy są górą. Oni mają się lepiej
A w sytuacji, kiedy państwo chciało mnie bezprawnie grabić, naprawdę rozsądniej było je oszukać niż liczyć, iż po 4 latach procesu ktoś mi niesłusznie zabraną kasę odda z odsetkami.
I nie chodzi mi bynajmniej o pochwałę nieuczciwych zachowań, czy promowanie takowych.
Chodzi mi o to, że Twoja argumentacja za byciem o.k. jest z kosmosu i nie trzyma się kupy!
Argumenty za byciem uczciwym pochodzą z zupełnie innej kategorii. A ta kategoria to honor, sumienie, szacunek do siebie.
Niestety, ale prawda jest taka, że w tym kraju racjonalnych argumentów za uczciwością nie ma.Kyokushin napisał(a):
Ten tok jest może nieco idylliczny ale mniej więcej tak to działa.
Ten tok jest bujdą na resorach i nic tak nie działa!
Kyokushin napisał(a):
Wasze czyny wpływają pośrednio na czyny innych. Czyny innych wpływają pośrednio na Wasze czyny.
jednak, po środku jest wolna wola i:
Kune napisał(a):
dostosowuje sie...
ktos powie moze to cwaniactwo, ale można odbić pileczke, ze w przeciwna strone to frajerstwo.
okaże się, cwaniakowanie nie jest potrzebne.
Czy więc, to, że płacę pełny podatek przy zakupie auta jest frajestwem bo przecież mogę oszukać?
Nie, bo stać mnie na to że by parę stówek dorzucić i mieć czyste sumienie i nie srać do własnego gniazda

Podobnie ma się z wieloma innymi rzeczami.
Wierz mi, że kiedy sprowadza się to do kilku stówek, to sporo jest gotowych postąpić jak Ty.
A co zrobisz kiedy np. nie jesteś w stanie konkurować z nieuczciwymi, którzy bezkarnie oszukują i dobrze na tym wychodzą, dodatkowo spotykając się z sympatią wszystkich, a Ty postępując uczciwie po prostu tracisz i jesteś napiętnowany?
A tak to właśnie wygląda w tym kraju.
Uczciwy podatnik, który nie dał w łapę ma kontrole podatkowe, uczciwy policjant ma kontrole wewnętrzne, najgorsze rewiry, a koledzy wylewają mu ciągle "niechcący" gorącą kawę na kolana.
Kyokushin napisał(a):
Każdy popełniał różne błędy, tudzież coś gdzieś 'oszukał' jakiś organ bo 'wszyscy tak przecież robią'.
Ale to nie jest na dłuższą metę dobre.
Panowie, odnośnie zmian.
Nikt nie chce karać, chłostać, szydzić czy wypominać od frajerów i cwaniakow, dobrych i złych.
Każde zmiany to przeważnie rewolucja, która najcześciej jest krwawa.
Tak więc, nie róbmy rewolucji a ewoluujmy. Rozwijajmy się.
Nie popełniajmy ponownie znanych błędów, grajmy uczciwie i fair a głupoty i nieuczciwość poprostu zostaną wyparte z puli genów jako czynniki nie mające wplywu na przetrwanie gatunku

To że ktoś kiedyś robił źle, nie znaczy że musi cały czas tak robić. Każdy ma wolną wolę i może z chwili na chwilę zmieć zdanie i swoje podejście do pewnych spraw.
Skoro opłaca się działać nieuczciwie, to geny nieuczciwości nie zostaną wyparte, ale powielone. Pamiętaj: przystosowani pożyją dłużej, a cwaniak jest właśnie tym lepiej przystosowanym.
Nie chcesz chłostać i karać?
A ja chciałbym i jestem pewien, że miałoby to lepszy i szybszy efekt:)
Poza tym, mi dość łatwo było powalczyć z celnikami i innymi urzędnikami.
Podejrzewam jednak, że jak ktoś ma rodzinę na utrzymaniu, to po prostu nie stać go na walkę o uczciwość.
Jego dylemat jest prosty:
- czyste sumienie, śmiech wokół, niewielu przyjaciół i głodne, płaczące dziecko
czy może
- trochę na sumieniu, wszystko w porządku i pełen koszyk w markecie.
Twoja wizja świata przynosi mi na myśl piosenkę ś.p. Kaczmarka:
Oj naiwny, naiwny, naiwny,
Jak dziecko we mgle,
Jak goliat na pchle,
Mól w otchłani wód,
Który liczy wciąż na cud.
Oj naiwny, naiwny, naiwny,
Dziecko w kwiecie sił.
Choć w intencjach
To w zasadzie pozytywny.
Oj naiwny, naiwny, naiwny,
Naiwny jak ćma,
Co w ogień się pcha.
Jaki sens to ma
Gdy nie warta świeczki gra.
Oj naiwny, naiwny, naiwny.
Dziecko w kwiecie lat.
Choć w intencjach
To w zasadzie pozytywny.
pozdro
