Witam,
Parę lat temu zastanawiałem się nad zakupem Ceramizera, ostatecznie wybrałem Panther P52 Sport...
Już wyjaśniam.
Jednym z czynników jakie spowodowały zmianę, była jakość "obsługi" – w Firmie Panther Oil odpowiedziano na moje pytania, zaproponowano mi w końcu rozwiązanie "szyte na miarę" mojego auta... Bardzo mile mnie zaskoczyła dbałość, a nawet przesadne zwracanie uwagi na warunki techniczne przez osoby udzielające informacji. Dużo później ktoś mi mówił, że Ceramizer produkują z komponentów Panther P52...
Ten wstęp napisałem dlatego, że piszę o "czymś", co jeszcze nie "występowało" na forum.
A teraz informacje o stosowaniu i efektach: najpierw zastosowałem "szuwaks" (czyli Panther P52) w zapasowym autku (mniej szkoda by było...), kupiłem w tym właśnie czasie mało jeżdżonego Poldusia (tylko 63tyś przebiegu przez ponad 7 lat). Stan, średni, gdyż biegał na krótkich dystansach... zamulony, krowiasty (a wielopunkt!). Przeglądy po gwarancji - podobno były. Olej wymieniany był sezonowo, dobrze, że chociaż na pełny syntetyk Mobila.
Coś trzeba było zmienić... Trafiłem wtedy na informację o ceramizerach. Zasięgałem języka to tu, to tam. Wreszcie zainteresowałem się Pantherem, a tam zaproponowano mi coś, co wydało się rozsądne (tym bardziej, że mechanicy z mojego ASO chcieli na najbliższym przeglądzie rozpoławiać silnik - podobno kanały olejowe były "przytkane"): wlanie Pantrer P1 na 1500km i wymianę oleju, a następnie zalanie świeżego oleju z P52 Sport ze względu na stan autka (oczywiście zgodnie z zaleceniami producenta). Tak przy okazji, jest jeszcze P52 w wersji ekonomicznej - ten stosowałem później jako dawkę przypominającą, ale o tym pisać za wcześnie.
To co wylane zostało z silnika po około 1300km od wlania P1, bardziej przypominało smołę a nie olej. Mechanicy w dobrej i autoryzowanej ASO (miałem tam wtedy znajomych) zanim oddali mi auto, zrobili nadprogramowe płukanie, widziałem obydwa oleje, drugi też bardziej przypominał olej z dizla niż z benzyniaka...
Efekty pojawiły się najpierw w skrzyni biegów (zalano P52 również do skrzyni i dyfra) - po około 3tyś km podczas redukcji biegów, szczególnie z 3 na 2, przestał pojawiać się "dentysta" (podczas tego przeglądu mieli mi wymienić synchronizatory itd., ale czegoś tam nie sprowadzili, więc byłem umówiony na następny za 10tyś). Do dziś ich nie wymienili, a na następnym przeglądzie wyrwali skrzynkę z auta, bo chcieli koniecznie sprawdzić ją na stanowisku - po prostu musieli to zobaczyć (zresztą i tak trzeba było zmieniać tarczę i docisk sprzęgła). Dyfer też podobno ścichł - najważniejsze, że było to ponad 250tyś temu i nadal śmiga bez żadnych protestów. Super.
Co do silnika - około 10 stopni niższa temperatura już po kilkuset kilometrach, zresztą utrzymało się to do dziś. Chociaż muszę przyznać, że Polduś wtedy nie był jeżdżony na dłuższych trasach (dodam, że nic nie było robione w tym czasie w układzie chłodzenia) i nie uchwyciliśmy momentu kiedy temperatura zmniejszyła swoje maksimum. Stał się natomiast bardziej elastyczny (o zużyciu paliwa trudno mi pisać - mam ołów w podeszwie...), równiej zaczął pracować na jałowym biegu, i, jakby stał się trochę zrywniejszy?
Zalałem więc "szuwaks" do mojej Buni. Z jedną jedynie różnicą, że mogłem zalać od razu P52 Sport. Nie trzeba było płukać.
Efekt był trochę mniej spektakularny, ale i jakość samochodów jest zupełnie inna.
Najważniejszym efektem było "odbudowanie"(?) łożysk w turbinie (mojej 525 tds - tak przynajmniej twierdzi znajomy mechanik) gdyż przestała "pluć" olejem i znacznie się wyciszyła. Zresztą najważniejsze, ze nie muszę wywalać kasy na jej remont, a od tamtego czasu zrobiłem już przecież ponad 80tyś (lałem już P52 po raz drugi, zresztą po 60tyś a nie jak w instrukcji po 70tyś).
W trzecim autku natomiast znikło dymienie z rury (olej), z tym, że potraktowałem go podwójną dawką. Zgodnie zresztą z sugestią Pracowników Firmy. Niedawno była zdejmowana głowica (padła uszczelka) i podobno gładź cylindrów jest w bardzo dobrym stanie choć ma trochę dziwny kolor? Sam nie widziałem, powiedział mi to mechanik.
Jeszcze jedna sprawa, którą jestem zmuszony poruszyć.
Jeżeli ktoś zdecyduje się na wlanie któregoś z Panther’ów - stosujcie się proszę do zaleceń producenta!
Jak każą jeździć na wstecznym, to należy bezwzględnie pojechać (najlepiej późno wieczorem)!
Jak każą jeździć do 2700obr, to żadnych przekroczeń!
Warto. Naprawdę.
Jest ciężko, wiem... ale warto.
Więcej informacji można znaleźć na stronie producenta:
www.p52.com.pl