BMW Sport

Jeśli nie ma ryzyka to czemu wielu ludzi ma problemy ze spłatą swoich kredytów mieszkaniowych? Przy kredycie na 30 lat na 300 000 zł rata kredytu wynosi blisko 2000 zł. Oznacza to,że co miesiąc płacimy około 833 zł z kwoty,którą wzięliśmy oraz 1160 zł odsetek. Przez 30 lat zapłacimy ponad 700 000 zł. Niech nikt mi nie mówi ,że branie kredytów jest korzystne. W przypadku mieszkania rozumiem ,że kredyt to konieczność i jest on bardziej korzystny niż wynajęte mieszkanie, ale kredyt na samochód na 30 lat? Jak nieraz przyczytam reklamę jakiegoś kredytu to aż się niedobrze robi. "Przypomniałam sobie o koleżance, która od miesiąca jeździ nowym,rodzinnym kombi. Zachwalała niskie koszty,minimum formalności. Bez problemu dostała 150 000 zł i miesięcznie spłaca jedynie 930zł" Jak dla mnie debilizm w czystej postaci.
Jak nie ma hajsu to wynajmujesz. To powiedz mi gdzie ty wtedy mieszkasz?

Pytanie jak wyżej. Sprzedałeś mieszkanie, gdzie mieszkasz? Chyba nie na Dworcu Centralnym.

Wiesz to przewrócenie w dupie jest względne. Ja dostaje od rodziców mniej niż wynosi minimalna pensja w Polsce i też muszę się utrzymać w Warszawie. Na samochód nie ma i trzeba rowerkiem albo na piechotę się poruszać. Więc w sumie też mógłbym powiedzieć o tobie (nie chcę być wcale złośliwy),że ci się przewróciło, bo jeździsz BMW 3 , a mógłbyś np. Fiatem albo Fordem, który w dodatku byłby tańszy w eksploatacji.
Co do kolesia,który zarabia 7 tys. Płaci kredyt 2500 zł, utrzymanie mieszkania 1500 zł, samochód i jego eksploatacja też trochę kosztuje np 1500 zł miesięcznie , zostaje 1500 zł na jedzenie, jakieś ubranie i inne potrzeby.

Jak gdzie mieszka? Jak lokator nie pozwoli kątem u siebie to na dworcu albo pod mostem. A kredyt na samochód to szczyt głupoty, jak dla mnie. Tym bardziej, że w obecnych czasach można kupić za tanie pieniądze auto, które spełni wszelkie potrzeby, czyli auto na kredyt to typowy przykład życia ponad stan. Od biedy mógłbym zrozumieć jak ktoś potrzebuje auto, a nie ma czasu aby odkładać rok albo więcej te 10tys na w miarę przyzwoite autko, ale żeby brać samochód, na który nas nie stać?

Myślę że wszystko zależy od tego na jakim poziomie i gdzie się mieszka i jak żyje.

Zostaje 3 tys. To duzo czy mało? O czym mówimy jak mówimy o życiu na jakimś poziomie?

BO to że oprócz jedzenia starcza na utrzymanie auta (paliwo, oc, ac, parking, naprawy) - to można powiedzieć że jest sporo.

Weźmy jeszcze pod uwagę ciuchy. Jeden kupi dżiny w Maximusie za 80zł a inny we Wranglerze za 350. Jeden kupi buty za 100zł w CCC a inny w Gino Rossi za 350zł. Zakładając że na zimę trzeba kupić kurtkę bluzę, na lato jakies ciuchy, warto mieć na kino, teatr.

Często się mówi: żyje nam się dobrze, raz w tygodniu idziemy coś zjeść do restauracji.

Fajnie, ale mając to co wyżej życie jest OK? Można powiedzieć - tak i to na wysokim poziomie....

A z drugiej strony....

"Kupić mieszkanie na kredyt" brzmi super. Kupisz teraz za 500tys a sie okaże że za 2 lata znowu będą po 200 tys.. To jest dół.

No ale dostało się kredyt na mieszkanie, zarabia sie dobrze (zostaje 4tys z pensji po racie). Idziesz kupić kuchnie - 1500zł, okap - 900zł, szafki do kuchni 7tys. Stól i krzesła - 2tys, żyrandol - 100zł, karnisze po 200zł, żaluzje, firanki.... pomijam glazure bo to na kredyt.

Potem wanna 800-2000, umywalka 100-500, krany, kabina....

Duży pokoj: regalik, komoda, dywan, panele, tv, dvd, N-ka...

Sypialnia, łóżko...

I sie okazauje że kupiło sie mieszkanie na kredyt ale 50tys zł brakuje na wykończenie...

Może popłynąłęm troszkę, ale... Co innego jak sie mieszka z rodzicami, co innego jak sie wynajmuje, co innego jak sie chce kupić.


Bo czy może powiedziec ktoś że mu sie dobrze powodzi jak pracuje 5-10 lat w Wawie i mieszka w wynajmowanym mieszkaniu i jeździ komunikacją miejską? Pewnie - można nie narzekać.

Acha... przychodzi czas ślubu/wesela i sie zesr.. można jak sie podliczy wydatki




Dlaczego?

Wystarczy porównać ryzyko, jakie jest, że mieszkanie będzie miało zamiast 500 te 200tyś za te 2. lata, albo to, że samochód się skasuje w jakimś wypadku.

Poza tym, mieszkania zazwyczaj to jest coś, co nie traci aż tak na wartości, jak samochody Deprecjacja nowego samochodu to nie jest fajna rzecz, zwłaszcza dla kogoś, kogo nie stać na taki samochód

Oczywiście są różne przypadki, czasami trzeba TERAZ, DZIŚ kupić np. do firmy coś, no to jak nie ma no to trzeba heh

Fryderyk, nie bardzo rozumiem... Jig nie mówił tylko o nowym aucie, albo o aucie bez AC, a ogólnie o samochodach.

Tak czy siak, najlepiej brać na kredyt...

















...zaufania

Czemu ? A no dlatego że głupi emigranci zjechali ze wszelkich zakątków Polski do Warszawy lansem i hajsem płynącej, no a chociaż tak im się wydawało he he. Dostali pracę, poszli do Platyny na melanż posłuchali jak w pracy inni emigranci szczycą się swoim nowym klawiszem na pięknym osiedlu i popłynęli W końcu zarabia tylko 3 tyś ale peryspektywy są ogromne no i będzie miał się czym chwalić swoim byłym znajomym z prowincji. Był BUM na mieszkania więc każdy głupi prowincjusz kupował cokolwiek, gdziekolwiek bo przecież i tak będzie drożej niż teraz jest ! Naoglądali się "mądrego" Romana na TVN Nieruchomości i pobiegli czym prędzej do Banku he he ! W Banku kredycik każdemu chętnie dawali bo i tak bank na tym zarobi co by się nie działo najwyżej za rok, dwa zlicytujemy głąba a i tak wyjdziemy na swoje

Widziałem takich przypadków setki ! Jak frank skoczył do góry to lawina "wakacji kredytowych" zasypała bank

Co do twoich odsetek i ostatecznej kwoty kredytu to nie koniecznie oddasz aż tak dużo wszystko zależy jaką ofertę sobie wybierzesz.

Gdzie mieszkać jak się nie ma pieniędzy na kredyt ? U rodziców, babci, dziewczyny, kolegi mało to opcji ?

Nie każdy kredyt jest taki zły. Kredyt to BARDZO DOBRA RZECZ
a to że co poniektórzy nie posiadają elementarnych umiejętności liczenia i przewidywania no to trudno. Np. kredyt gotówkowy... Chcesz sobie jechać na wakacje masz dosyć roboty i skoczyłbyś do Mexyku Wyprucie się z 5-6 tyś na raz nie jest najlepszym pomysłem a jak weźmiesz kredyt i spłacisz go w rok to ile dołożysz do tego interesu ? 400zł jak dobrze poszukasz, moim zdaniem to nie dużo. Możesz sobie wykupić ubezpieczenie kredytu na wypadek utraty pracy itd. itpd.

1-artykul pisany na zamowienie tzn "napisz cos kochana jak ciezko zyc w warszawie"-wszystkie fakty powstaly w glowie podczas pisania na komputerze
2-w wawie mozna przezyc za 1000 a mozna sie nie wyrobic zarabiajac 10000
wszystko zalezy od checi i potrzeb
zycie codzienne jest podobne do zycia w innych duzych maistach ,miasteczka i wsie sa poza konkurencja
zyjemy w bardzo drogim kraju

Ale kto każe brać na auto kredyt na 30 lat?

Jak przyjechali do Warszawy na studia ,później dostali pracę to zostali. Ja też studiuję w Warszawie, i kiedy (oraz jeśli) skończę studia to tak naprawdę nie będę miał po wracać do moich rodzinnych Siedlec. Jeszcze przed rozpoczęciem studiów oglądałem oferty pracy i nie były one zachęcające. Np. biegła znajomość niemieckiego i wyższe wykształcenie pensja 936 zł brutto (wtedy była taka minimalna pensja), praca dla architekta zaraz po studiach, staż około 1000 zł, konstruktor do AutoCada (projektowanie jakichś śrub) 2000 brutto. Zasadniczo to tacy ludzi nie mają wyboru. Albo bezrobocie, brak możliwości zdobycia pracy w swoim zawodzie i nudna, bez możliwości rozwoju praca za grosze albo praca w Warszawie, która daje szanse na to ,że w przyszłości będzie lepiej.

Można przeżyć za 1000, ale jest kilka warunków. Trzeba być osobą samotną, najlepiej studentem (można mieszkać w akademiku), podróżować rowerem, na piechotę albo komunikacją miejską, robić zakupy w Biedronce i w ogóle ograniczać się w każdym aspekcie życia. Można przeżyć za 1000 zł, ale trudno nazwać to życiem. Ja określiłbym to jako wegetację.

Po prostu przytoczyłem przykład reklamy kredytu, w której ktoś zachwycał się ,że dostał kredyt na 150 000 zł na samochód na 30 lat.

Dla mnie tez jest idiotyzmem branie kredytu na kilka badz kilkanascie lat

Świetna opcja, w połowie tego okresu samochodu już dawno nie masz a miesięczna rata starcza na kupienie drugiego takiego samego

Lepiej płacić do końca życia za wynajem 1500zł-2000zł, czy przez 30lat 2500zł?

W pierwszym przypadku nie masz nic, tylko miesięczne wydatki. W drugim po 30latach, czyli PRZED emeryturą masz swoje mieszkanie. Chyba że chcesz z emerytury płacic za wynajem 1500-2000zł (na dzisiejsze)


Chyba że jest 3 droga, "skołowania" jakichś 350-500tys na mieszkanie? Chętnie wszyscy posłuchamy

a kto kaze posiadac własne mieszkanie? w krajach zachodniej Europy posiadanie mieszkania wcale nie jest oczywistością... a wielu krajach WIĘKSZOŚĆ wynajmuje mieszkania... tyle, ze podaż mieszkań na wynajem jest wciąż bardzo mała - stąd wysokie ceny... ale jakby czynsz kosztował tygodniową wypłatę (w przypadku mieszkania w dwie osoby w dwupokojowym mieszkaniu) to juz wyglada to nieźle, prawda? podobnie z autami. w polsce każdy musi mieć swoje auto, nieważne, ze na kredyt. kończy płacić kredyt i zostaje mu stary samochód... a w takiej np Hameryce auta się leasinguje, płaci miesięczną ratę i tyle... jak się chce,. to mozna wziąć inne auto za inną ratę... na co kogo stać. i wcale nie trzeba mieć swojego auta zeby jkeździć... ciut drożej? ale jak wygodnie...

chetnie poslucham co to za kraje

tak, ale tam sa zarobki wieksze i mniejsza czesc pensji idzie na koszty mieszkania

Heh jeden woli ciułać i mieć po jakimś czasie drugi woli płacić coś bankowi i mieć od razu. Kwestia wyboru to raczej sprawa indywidualna, więc oceny że coś jest bez sensu są.....bez sensu

Co do możliwości Kocie to są ale wiesz nie można o nich tutaj za bardzo pisać

Przemoo pisząc o tym kredycie miał na myśli kredyt na samochód (przeczytaj wcześniejsze posty).
Ja wolałbym płacić kredyt i w końcu mieć własne mieszkanie. Ale to też zależy ile się płaci za mieszkanie. Płacąc 4000 zł rocznie (akademik) bardziej opłaca się pomęczyć na nieswoim i oszczędzać niż brać kredyt. Zaletą jest wtedy też to ,że masz w dupie ceny gazu, wody,prądu itp. ,neta masz za darmo.
Jest trzecia droga. Zacząć oszczędzanie w wieku 20 lat. Fakt ,że kiedy skończysz studia w wieku około 25 lat i będziesz chciał kupić mieszkanie nie będziesz miał całej kwoty, ale 100 000 może uda ci się nazbierać ,zawsze później mniej do spłaty kredytu. Poza tym nie musisz kończyć studiów na inżynierze, robisz magisterkę, może doktoracik, jednocześnie pracujesz zarabiasz i oszczędzasz , a mieszkasz ciągle w akademiku (roczny koszt jakieś 4000 zł).

To teraz dowaliłeś do pieca.Ale może nie sprecyzowałeś wypowiedzi.Bo jak na samochód to dla mnie nie teges ale na mieszkanie/dom to czemu nie.Ponawiam pytanie:jak w takim razie skołować 300 tyśi na chatę bez kreski??Jak znasz odpowiedz to napisz mi na priv

Odpowiedź to: pracować, oszczędzać i być cierpliwym.