BMW Sport

tam źle na tym nie wyszedł

mnie śmieszą akcje typu:

droga dwupasmowa, korek jest bo zwężenie. Ja na lewym pasie dojeżdżam do tego zwężenia kierunek w prawo, ktoś mnie wpuszcza to tak nakazuje znak wcześniej, wbijam na ten prawy a za mną jechał jakiś kozak i jeszcze wyprzedza mnie lewym pasem i chce wjechać przede mnie. Ja z uśmiechem na ustach pokazuje mu ręką cześć, wrzucam jedyneczkę i jade dalej

no tak ciebie wpuścili a ty juz nie musisz............

Po przeczytaniu historii ZAKOVA, mimo wszystko będę trzymał stronę opla zafiry . Gość mógł wyluzować na Twoje awaryjne ale nie musiał.Zatem dałeś się podpuścić w dalszą gonitwę.


Ja miałem taką sytuację:

Jechałem po za terenem zabudowanym na obwodnicy Legnicy prędkością około 120,130km/h. Zapaliło się jeszcze zielone światło na jedynym skrzyżowaniu jakie tam jest, więc depnołem jeszcze bardziej aby tir, który skręcał w lewo z przeciwka mógł wreszcie ruszyć, a ja szybko opuścić mu skrzyżowanie, gdyż byłem na pierwszeństwie.Tuż przed skrzyżowaniem miałem jakieś 140km/h. Nagle tir z naczepą ruszył, zaczął skręcać w lewo zajeżdżając mi nagle mój pas.Zwyczajnie mnie nie zauważył, choć była długa prosta.Padał deszcz.Nie było czasu na hamowanie, ominąłęm go z lewej strony, po czym z boku był drugi pas na wprost, jechał nim z przeciwka bus z przyczepką , bo on z kolei miał pas na wprost,więc byłem w kolejnym szoku.Udało mi się jakoś wyjść z tej opresji, ale zahamowałem,zawróciłem, dogoniłem gośćia z tira zatrzymałem go i mu nawrzucałem.Przeprosił mnie, twierdząć że mnie nie widział.Czyli stwierdził oczywistą oczywistość.Cóż z tego, że miałem pierwszeństwo.Gdybym jechał wolniej, np 50km/h, miałbym jakiekolwiek pole do manewru.

MIałem śmierć przed oczami, tym bardziej,że uderzyłbym idealnie w ciągnik na wysokości zaczepu naczepy.Nie przeżyłbym.

Po wszystkim, jak ochłonąłem, stwierdziłem, że niestety jak widzicie bez winy nie byłem.Jechałem z prędkością kretyńską, zakładając że gość mnie przepuści.NIestety stało się inaczej.Było to z 8 lat temu,ale zapamiętałem sobie tę sytuację dobrze.No i jest to nauczka na przyszłość.

Człowiek w nerwach nie panuje nad sobą, dlatego czasem zachowujemy się jak się zachowujemy, potem walimy się w łęb, po co to wszystko było.Po co za gościem pojechałem, poco dodajemy komuś gazu itd itd.

Na dzień dzisiejszy uważam iż, nie sztuką jest w kogoś nie przywalić.Sztuką jest jeździć tak , aby ktoś nie przywalił w Nas drodzy koledzy forumowicze.

Dosłownie dwa tygodnie później na tym samym skrzyżowaniu, dokłądnie w tej samej sytuacji był opel vectra.NIestety przywalił dokłądnie między naczepę a ciągnik siodłowy.Zginęły dwie osoby, młode małżeństwo.Dwójkę dzieci osierocili.DO dziś pamiętam to zdjęcie w gazecie, tym bardziej, że to mogłem być ja

Człowiek całe życie się uczy

Pozdrówki

uczy a fota w podpisie jest

Pewnie że jest.No i będzie !!!

Jakoś w Niemczech mandatu nie dostałem.

Przeczytaj dokładnie moją historie. Gość który chciał wjechać przede mnie powinien wjechać za tego co mnie wpuścił, bo przecież gdybym ja jeszcze wpuścił kogoś przed siebie to ten który mnie wpuścił mógłby się poczuć poszkodowany.

Dziś jadąc drogą jednopasmową w stronę Puław- wyprzedzałem VW Polo, którym kierował pewien dziadek. Dziadek widząc że włączam kierunek i staram się go wyprzedzić, gwałtownie przyśpieszył
Suma summarum wyprzedziłem dziadka, kierunek w prawo i wracam na swój pas- dziadek włącza długie i klakson
Wyhamowałem go z 90km/h gdzieś tak do 30km/h
Później dziadek 3 razy próbował mnie wyprzedzić zaczynając manewr jakieś 20-30 metrów za mną... i uwaga, wjeżdżając już na przeciwny pas.
Nie przyśpieszałem- dziadek nie dał rady wyprzedzić- po prostu obrał złą technikę.

Słusznie, leżącego się nie kopie... w zasadzie to mógłbyś kogoś wtedy pozabijać skoro dzadzia sam z siebie już nie ogarniał.

Ale o h. mogło chodzić temu dziadkowi? Pułkownik nie zajechałeś mu czasem, albo co?

Nie mam pojęcia
Zdenerwował się chyba że go zacząłem wyprzedzać no i w końcu go wyprzedziłem

kill to kill

To i ja opisze swoją krótką historię.
Jadę sobie spokojnie (tak ok. 60 km/h) widzę z podporządkowanej chce wyjechać parę aut, no ale za mną nikogo nie było więc myślę ja przejadę i oni sobie spokojnie za mną przejadą nie będę nikogo puszczał. Wjeżdżam na skrzyżowanie i w tym momencie wyjeżdża mi przed nos radiowóz który stał pierwszy w kolejce do skrętu. Ledwo mi się udało przed nim wyhamować,a pan policjant nawet się nie spojrzał tylko spokojnie pojechał dalej.