jiGsaw napisał(a):
Zakov - dopóki nie napiszesz mi zjawiska fizycznego, o którym pisałem to nie mam powodu aby dyskutować z Twoją osobą.
No i co chcesz mi udowodnić, czy uświadomić w praktyce? Że jak wjadę na czołówkę smartem w autobus, to zatrzymam się kilometr dalej, ale w przeciwnym kierunku? Lepiej daj sobie siana, myślisz, że mnie się chce z Tobą dyskutować, podczas gdy rozpatrujesz auta jak dwie kule bilardowe...
jiGsaw napisał(a):
Pamiętaj, że NCAP pokazuje zderzenie auta w ściśle określonych warunkach w przeszkodę nieodkształcalną, co więcej - auta są teraz projektowane głównie pod to.
No są, dlatego nie wiem dlaczego wszyscy nawiązują do czołówki. Przy uderzeniu w drzewo, nawet lepiej mieć mniejszą masę, a co za tym idzie bezwładność i energie kinetyczną pojazdu, bo jeżeli auto niema solidnej konstrukcji, to może to poskutkować zatrzymaniem się strefy zgniotu na bagażniku...
jiGsaw napisał(a):
Co do jednego segmentu różnicy to się zgodziłem przecież - stara klasa średnia vs nowy kompakt = kompakt wygrywa, ale 2 klasy różnicy to co innego...
Tutaj dla jasności i również odnośnie wypowiedzi Pana
greenevil, ja nie twierdze, że w praktyce jakieś Polo, czy Yaris by mnie ocalił i że jest o niebo bezpieczniejszy, bo może miał bym jedynie szanse na to, żeby włożyli mnie do trumny w jednym kawałku. Ale sam fakt, że dziś można porównać pod względem bezpieczeństwa auta tak rożnych klas, świadczy o postępie dokonanym w tej dziedzinie. Gdyż podczas wypadku, gdy ludzkie ciało waży parę ton, uważam, że jakiekolwiek deformacje wnętrza w starszym aucie, po prostu nie dały by mi żadnych szans.
Fryderyk napisał(a):
zakov twierdzi, że nie, nowsze lepsze, ale istnieją wyjątki.
Nie, ok, niech będzie - starsze są bezpieczniejsze, ale wśród nowych są wyjątki.

Co tam te 8 poduszek, kurtyny, napinacze pasów, kontrolowane strefy zgniotu, to i tak za mało, żeby coś ustalić, bo przecież kolorów jest w h. Dlatego dalej podważajcie 20 lat rozwoju motoryzacji...
jiGsaw napisał(a):
Plusika nie będzie? Chociażby taki malutki...
No i dobrze, może się wazeliniarstwo skończy wreszcie, bo zdaje się, że ostatnio nie tylko ja o tym pisałem...