Tomek napisał(a):
Bo źle wolność pojmujesz, od tego trzeba zacząć.
Wiesz, w szkole nie uczą co to wolność
greenevil napisał(a):
KotSylwester, to co piszesz to nie wolnosc. To samowolka.
Wolnosc kazdego czlowieka winna sie konczyc tam gdzie zaczyna sie wolnosc drugiego.
Ale oczywiscie... zycie w socjalistycznym bycie jest niewatpliwie wygodne - panstwo powie co cacy, co be. Myslec nie trzeba

Jest wygodnie, ladnie i pod linijke....

I jak ludzie to kochają, prawda?
jiGsaw napisał(a):
No właśnie... jeżdżą i co robią na drodze... Jakby musieli zdać normalne prawko albo chociaż głupią kartę to by było inaczej. Jakoś większość z nich nie ma wewnętrznej chęci nauczenia się przepisów zanim wyjadą na drogę (z tego co zaobserwowałem), a według polityki qqiza tak właśnie powinno być.

A kobiety to akurat niereformowalny twór, z prawkiem, czy bez.
Popadacie w bezsensowną kazuistykę. Na cóż zdają się przykłady konkretnych zdarzeń w tym chorym systemie? Udowadniają one jedynie, że ten system jest zły.
To właśnie ten system zabija myślenie i odpowiedzialność. Dlaczego Ci ludzie na skuterach tak słabo się przejmują? Bo jest opieka zdrowotna, bo są polisy o.c., bo jest policja która ma pilnować ruchu drogowego itd itp.
Warto zauważyć więc, że powoływanie się na przykłady z obecnego systemu, kopie właśnie w Waszą tezę o słuszności interwencji państwa. Wszystkie one pokazują, że to nie ma prawa działać.
Wasza kazuistyka jest zgubna, bo raz że działa wbrew bronionej tezie, a dwa, że zaciemnia, to co ważniejsze. A tym ważniejszym są podstawowe wartości, od których należy wyjść.
Kyokushin napisał(a):
qqiz napisał(a):
Wystarczy, że spojrzysz na to szerzej, przez pryzmat podstawowych dla człowieka wartości

Tak i są one nadrzędne. To jest instynkt samozachowawczy.
Nie nazywałbym go wartością, a raczej przyrodzoną cechą, którą w systemie socjalistycznym ludzie zatracają.
Kyokushin napisał(a):
Jak ktoś się zaćpa amfą czy dopalaczami to prztyka tym swoją rodzinę, która ma skazę na psychice i przez to spada pkb bo biorą dzień wolny lub mniej wydajniej pracują, prztyka tym ciebie po portfelu, bo ty płacisz za służby które się nim zajmują zamiast zajmować się np tobą.
Przykłady negatywne można mnożyć w nieskończoność.
Jak chcesz kogoś uczyć odpowiedzialności, to inaczej, nie na zasadzie jak trzepnie to znaczy że prąd płynie.
Czyli rozumiem, że wyimaginowane "dobro" tej rodziny jest ważniejsze niż wolność biorącego amfę?
Jak to ich "dobro" definiujesz? Skąd wiesz czego chcą?
No i przede wszystkim jakim tokiem rozumowania doszedłeś do wartościowania tych 2 rzeczy?
Takie rozumowanie prowadzi do totalnego absurdu i do odebrania ludziom ich podstawowej wartości - życia. Każdy otrzymuje je w chwili urodzin i innym wara od niego.
A mowa o PKB i zyskach piekielnie trąci mi utylitaryzmem, od którego tylko krok do zabierania dzieci rodzicom.
O pardon, to już się chyba dzieje..