BMW Sport

nie wiem o co chodzi z tą "Warszafką"... i do tego przez "f"... z tego co wiem, to jest właśnie okreslenie przyjezdnych mieszkających od niedawna w Warszawie, a uwazających się za rdzennych Warszawiaków. i myślących, że ich zachowanie i poza ma z Warszawą cos wspólnego... a jak moze mieć, skoro nie mają o tym miescie z reguły zadnego pojęcia (oraz mglistego o jej znaczeniu administracyjnym...) no i czy ktos kiedys widział Warszawiaka mówiącego "żem"?

No przeciez napisalem, ze na swieta jada do domu

Nie wiem o czym dysputa, obliczenia wyraźnie wskazują na to, że więcej "jednoosobowych" aut to większe korki, choćbyście pobudowali pasów równy milijart to i tak się znajdzie wąskie gardło. Metropolie to duże zbiorowiska ludzi, sam ten fakt wskazuje na to, że istnieją, są potęgą, przez przyjezdnych, przecież wiadomo, że nie wszyscy nagle urodzili się np. w Wawie? No chyba, że bociany ich tam przyniosły. Przyjezdni budują metropolie, sporo z nich, z czasem przestaje być "przyjezdnymi", przyjezdni zostawiają kasę w metropoliii. W Warszawie jest najwięcej sygnalizacji świetlnych, więc może stąd wynikają te problemy po jej wyłączeniu, z pewnych nawyków, przyzwyczajeń, braku wprawy w jeździe po krzyżówkach bez świateł. Wiadomo, że każdy najlepiej porusza się po swoim bagienku, bo je po prostu zna na wylot. Wie gdzie jaka dziura, gdzie fotoradar, czego się spodziewać itp. itd. A na obczyźnie Warszawiak jeździ różnie, podobnie jak nowoprzyjezdny w Warszawie, to logiczne. Chociaż ja jestem zdania, że dobry kierowca zawsze sobie poradzi aby innym się nie narażać.

Warszafffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffffka



ciekaw jestem jaką definicję bierute wymyśli na mnie

"student spoza Warszawy" - w skrócie - "akademik".






a tak na prawdę... to zabierajcie to stolicowanie do siebie, jak tak chcecie... nas znowu czeka niebawem najazd dzikich zwiazków zawodowych, tym razem stoczniowych, chcacych wydrzeć mi z reki mój kawałek kiełbasy, wrzeszcząc, ze ta kiełbasa, która kupiłem za ciężko zarobione pieniadze należy sie im, bo to oni ucieleśniają Boga, honor i ojczyznę...

a że zjadą się w okresie śledzikowym... mozna domniemywać, że zawartość % w krwi doda im jeszcze animuszu (na nieszczęście miasta)

BA ! Toć to raz ? OtakO !

ale w którym? bo są 2 populacje śledzia wiosenna i jesienna

i tu wychodzi Frycus twoje niedouczenie... populacje śledzia sa rzeczywiście dwie, tyle że nie wiosenna i jesienna, a bałtycka i atlantycka (zwana również norweską lub północną ). obydwie te populacje spotykaja się wszelako niezadko na jednym stole w okresie przed- i świątecznym. w postaci zaoliwionej lub pod kołderką. tudzież innej. jako nieśmiały dodatek do płynów potęgujących u wielu heroiczność, poczucie patriotyzmu, a takze, w dalszej perspektywie poczucie alienacji, osamotnienia, wreszcie rozdrażnienie i wściekła bezradność...

muAHah właśnie wychodzi Twój brak wiedzy!! atlantycki i bałtycki o których piszesz, to są rasy, a nie populacje, poza tym, jest ich dużo więcej, obły, pacyficzny etc.

wiosenna oraz jesienna to populacje sałaki występujące przy naszych wybrzeżach. Sałaka to nasza, bałtycka rasa śledzia atlantyckiego.

Gotcha!

...ale skąd Warszafiak ma to wiedzieć

Nie rasy, tylko gatunki.

Populacja

Przyjezdni również często, szlifierkę kątową nazywają 'diaksem' a wiertarkę 'boszem', nie wspominając o 'kerszerze'.

otóż nie - hehehe - wiedziałem, ze jako rybak bedziesz się czepiał... gatunków sledzi jest więcej (że spłycę: http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Aled%C5%BA), natomiast główne europejskie populacje sa dwie (w Warszawie studiujemy nie tylko co Warszawskie, ale skąd Ty, Warszafiak miałbys to wiedzieć... )

poza tym: błąd ortgraficzny - pisownię przeciez juz ustaliliśmy - Warszawiak - nie musi, ale Warszafiak znad morza - powinien.

Rasy

atlantycki i sałaka to nie odrębne gatunki, podobnie jak troć wędrowna i pstrąg potokowy

to jest tak jak u ludzi z rasami i populacjami. Populacja Warszawiaków, i Warszafiaków są tej samej rasy, ale mają inne zwyczaje, (żem, o tak o, zaś Ci pierwszy np. mówią "to ursynów sk******** ) tak jak sałaka jesienna i wiosenna, mają w innym okresie tarło, a są tej samej rasy. Chyba, że w tej systematyce Warszafiaki to odrębny NADgatunek

Faktem jest, że nasz bałtycki jest szczególnie ceniony ze względu na walory smakowe i do-wódkowe. Rośnie także mniejszy. Tak więc określenie rasa jest bardziej słuszne



a na strug mówią hebel



Dobra, dobra, my tu sobie żartujemy itd. ale bez przegięć

aczkolwiek faktycznie, znajomi z klasy starej zapytani "skąd pochodzisz" odpowiadają "z Poznania"

Nie.
Bałtycki jest podgatunkiem Atlantyckiego.


Gatunek ludzki jest monotypowy.

Wcześniej Kyo napisałeś "gatunek" co jest zupełnie niezgodne z prawdą w przypadku atlantyckiego i sałaki (różne gatunki mają 2. człon nazwy łacińskiej inny), jak zmieniłeś na podgatunek, możemy powiedzieć, że doszliśmy do kompromisu, gdyż rasa i podgatunek były używane zamiennie

Ale nie są to inne rasy ani podgatunki. Osobnymi gatunkami tez nie są - fakt.
Śledź atlantycki jest gatunkiem, zaś bałtycki, jego podgatunkiem, tak jak nie każda szlifierka kątowa jest 'diaksem'.
Rasa nie jest synonimem podgatunku. Po części gatunek zastepuje rasę, natomiast rasa ma się nijak do gatunku.

Clupea harengus membras - sałaka
Clupea harengus - atlantycki

to wszystko wyjaśnia

gatunek
podgatunek

Znowu wcięło mojego posta...

Czy to był post o systematyce śledzi? Bo jak nie, to pewnie usunięty przez obsługę celowo

poza tym nie sałaka tylko sałatka. moze byc i wiosenna (z jajkiem) i jesienna (z marynowanymi warzywami). tyle że sledzia tu ni ma... ale pod taka bez sledzia też wypic się da.




hehehe... to jak Polacy za wielką wodą... wilgotność - hjumid, mandat - tiket, impreza - pary, belka 2 x 4 cale - tubajfor, gips-karton - sidrak, dachówki z papy - szingle, wódka 1,75l - ucho...



po pierwsze, to wcale nie zartujemy, a po drugie to o co cho? kolega Cziornyj to nie z Prus Wschodnich??




to odwrotnie niz ja pamietam ze szczeniecych lat... jak sie jeździło na obozy sportowe do Olecka, to tam trzeba było łgac, żeby w mazak nie oberwać...

a wygladało to tak:

- ej, wy, skad jesteście?

- my?? eeee.... Jadwisin... (osiedle na Ochocie - przyp.aut.)

- co za Jadwisin?

- eee... a to niedaleko Ochoty...

- jakiej kurna Ochoty??

- yyyyyy... a to tak koło Warszawy jest...




aczkolwiek, jak zadźwięczała w uszach autochtonów nazwa miasta na W, niezależnie od kontekstu, dobrze było się w miarę szybko wziąć nogi za pas...